Jeśli komuś spodobały się "akcje" z tego filmu, to polecam Brudnego Harrego - generalnie to podobne założenia, ale realizacja bez porównania lepsza, w zasadzie wstyd je ze sobą zestawiać.
Z resztą sam oryginalny Shaft to równolatek Harrego i dam głowę, że jest o wiele lepszy od tej współczesnej szmiry niskich lotów.
Co do pytań, to nie wiem, bo szybko zacząłem oglądać jednym okiem, ale też mnie zdziwiło, że ma jakiekolwiek problemy ze zorganizowaniem takiej kasy.

Ten film chyba miał być komedią.

Jasne, że Shaft ma raczej komediowy charakter, ale z Brudnym Harrym dzieli naprawdę sporo jeśli chodzi o bohatera i rodzaj akcji.
Może to jednak niezbyt fortunne skojarzenie ;)

Caly dowcip polega na nieudolnosci twórców tego filmu. Ogladalem to zazenowany. Raz pokazują zalamaną matkę czarnego, którego zabił biały bezkarny a za chwile komediową strzelaninę, gdzie uczesticy robią sobie zgrywę jakby dobzre wiedzieli, że to tylko film i wcale nie zginą.
To było złe...

Właśnie ten miks powagi i lekkiej komedii był niestrawny. Plus ogólnie niski poziom filmu. Więcej w jego stronę nie spojrzę.

"a teraz pytanie ( bo być może coś zgubiłem w filmie). Skoro ojciec Waltera lekką ręką
wydał milion to czemu syn nie mógł uzbierać marnych 40 tysięcy? nie miał np. złotego
zegarka czy innych takich rzeczy wartych dużo więcej? Albo sportowego auta?"

Dokładnie. To absurdalny i przez to jeden z najśmieszniejszych błędów logicznych w tej produkcji...
Zgodnie z tym co nam zasugerowano jego stary był obrzydliwie bogatym i wpływowym rekinem biznesu, a co za tym idzie 40 tys, zielonych to tyle mogło wynosić kieszonkowe Waltera;)
Chyba że synalek nawet takie siano potrafił przepi*dolić zbyt pręciuchno;P
Dajta spokój. Milion baksów kaucji a Walter z ojcem plus adwokacina banany na pyskach jakby ogłoszono że Gwiazdka w tym roku przychodzi wcześniej...A tu niby problem z takimi "drobnymi";)
Jednak mimo takich śmiesznych wpadek w scenariuszu bardzo przyjemnie się "Shafta" oglądało. Przynajmniej mnie. Wystarczy poprzymykać oko w odpowiednich momentach ;) Ot, leciutka rozrywka.

mnie tez ta scena z 40 tysiącami rozbawiła , dzieciak ma ojca miliardera który sie smieje z kaucji miliona dolarów a synek który po dwóch latach jezdzenia na nartach i mieszkania w ekskluzywnej Szwajcari gdzie wydał pewnie krocie , nie moze uzbierać 40 tysiaków, ja mysle ze się bardziej wkurzył na ojca ze tej latawicy dał biżuterie mamy i niechciał od niego kasy, maskowali co nieco w filmie jego dobra osobiste np nie pokazali jakim Ferrari się rozbija ,ale ze nie miał złotych kart kredytowych na których leżą miliony......
po za tym to film ciekawy a Peoples wymiata